Jej mąż zginął pod Smoleńskiem. Wzruszający hołd dziennikarki

Dodano:
Joanna Racewicz Źródło: PAP / Stach Leszczyński
Joanna Racewicz w rocznicę katastrofy smoleńskiej wspomina zmarłego męża – Pawła Janeczka.

10 kwietnia 2010 r. na lotnisku w Smoleńsku rozbił się rządowy samolot Tu-154M. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej. W środę przypada 14 rocznica tamtych tragicznych zdarzeń.

Joanna Racewicz opublikowała wzruszające zdjęcie. Wspomina zmarłego męża

W katastrofie smoleńskiej zginął również Paweł Janeczek. Był porucznikiem Biura Ochrony Rządu i szefem ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 10 kwietnia 2010 r., po zamianie z kolegą, znalazł się na pokładzie samolotu 154-M, który rozbił się w Smoleńsku. Żona Janeczka, Joanna Racewicz, opublikowała z okazji kolejnej rocznicy jego śmierci osobiste wspomnienie. Na Instagramie zamieściła czarno-białe zdjęcie męża z malutkim synkiem i podpisała je: "Tęsknimy". Do relacji dołączyła piosenkę "Kiedy Mnie Już Nie Będzie" – utwór w wykonaniu Seweryna Krajewskiego, do którego słowa napisała Agnieszka Osiecka.

Paweł Janeczek z synem. Zdjęcie na Instagramie Joanny Racewicz

Racewicz o momencie katastrofy smoleńskiej: Zrozumiałam, że on jest na tym pokładzie

Niedawno Joanna Racewicz podzieliła się wspomnieniami chwili, kiedy usłyszała o tragicznej śmierci swojego małżonka. Gdy dotarła do niej ta wiadomość, była tuż po wywiadzie z Anią Dąbrowską w programie "Dzień Dobry TVN".

– Zaczęłam dzwonić do Pawła. Jego telefon był wyłączony, nie odbierał. Był sygnał jak przy trybie samolotowym. Zadzwoniłam do jego kolegi, który odebrał. Dziwna wymiana zdań: "Poczekaj, sprawdzam". Zrozumiałam, że on jest na tym pokładzie – wspominała dziennikarka w rozmowie ze "Światem Gwiazd".

– To nie była jego kolej. Miał dwa tygodnie później lecieć do Nowego Jorku z prezydentem, ale zamienił się z kolegą, bo chciał być na urodzinach syna – podkreśliła. – Zresztą była taka rozmowa między nami: "Co wybrać, Joasiu?". "A chcesz być, kochanie, na urodzinach syna?", "No pewnie!". "To bierz Smoleńsk". Kilka dni później ten kolega, z którym się zamienił, niósł na ramieniu jego trumnę, płacząc jak bóbr – wspominała.

Źródło: DoRzeczy.pl / Instagram, świat gwiazd
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...